polski english français deutsch italiano nederlands

Ilu Mędrców ze Wschodu

Monarchowie bogatych państw na Wschodzie dowiedziawszy się o narodzinach Jezusa w Betlejem postanowili tam pojechać odnaleźć Go, złożyć Mu pokłon i ofiarować dary w postaci mirry, kadzidła i złota. A że ta droga była dla nich nieznana, niebezpieczna i daleka postanowili się do niej solidnie przygotować. Umówili się że wyruszą we czterech, wyznaczyli miejsce, dzień i godzinę wyjazdu. Długo się do tego przygotowywali kiedy już wszystko było gotowe podążyli z objuczonymi wielbłądami i służbą na umówione miejsce i wyznaczoną godzinę. Przybyło tylko trzech Monarchów, Kacper, Melchior i Baltazar, nie pojawił się czwarty Monarcha Artaban. Po długim czasie oczekiwania, kiedy nie dojechał czwarty monarcha, trzej królowie postanowili dłużej nie zwlekać i wyruszyli w daleką drogę, którą wskazywała im Gwiazda Betlejemska. Po bardzo długim czasie na umówione miejsce dotarł spóźniony czwarty monarcha Artaban lecz nie zastał już nikogo. Królowie odjechali Go podążając w kierunku jasno świecącej gwiazdy. Jego spóźnienie wynikało z tego, po drodze spotkał biednego, chorego człowieka, którym się zaopiekował, kiedy ów człowiek wydobrzał ofiarował mu jedną z pereł, które wiózł do Betlejem małemu Jezusowi. Mimo tego że odjechali go monarchowie postanowił udać się samotnie w tą daleką i niebezpieczną drogę. Po drodze spotykał ludzi chorych, biednych, bezdomnych i opuszczonych zrobiło mu się Ich bardzo żal. Nie potrafił przejechać obok nich obojętnie, każdemu służył pomocą na miarę swoich możliwości, chorych opiekował, biednym rozdał pieniądze i kosztowności, które miał ofiarować małemu Jezusowi, opuszczonych pocieszał a bezdomnym starał się znaleźć schronienie. Do Betlejem nie dojechał, wszystko co wziął ze sobą rozdał potrzebującym na dodatek miał tak duże opóźnienie w czasie, że Jezus był już dorosły i nie przebywał w Betlejem. Jednak postanowił odnaleźć Jezusa i przeprosić za opóźnienie. Po wielu latach Artaban przybył do Jerozolimy, jego oczom ukazał się dziwny widok, zobaczył człowieka broczącego krwią w cierniowej koronie dźwigającego ciężki krzyż i tłum ludzi podążających za nim, którzy pluli na Niego i krzyczeli. W pewnym momencie oczy Artabana spotkały się z oczami Jezusa, wtedy zrozumiał, że to jest Ten do którego jechał z pokłonem i darami, ale nie zdążył. Zrobiło mu się smutno, poczuł wyrzuty sumienia, że do Jezusa przyjechał z pustymi rękami i z tak wielkim opóźnieniem. Nie ma Mu co podarować, nawet nie może z Nim porozmawiać bo oprawcy na to nie pozwalają. Stanął na boku obserwując to wzruszające widowisko i z żalu zapłakał. W pewnym momencie słyszy głos, nie rób sobie wyrzutów, Ty byłeś zawsze przy mnie, kiedy ofiarowałeś pomoc biednym i potrzebującym, to wszystko robiłeś dla mnie nawet nie wiedząc o tym. „ Co uczyniłeś jednemu z tych najmniejszych mnie uczyniłeś”. Zrozumiał wtedy że jego misja została spełniona, że w tych spotkanych na swej drodze biedakach był Jezus Chrystus.
Olcha

Olcha

"Matczyne Królestwo" - Miesięcznik Parafii Macierzyństwa NMP w Dziekanowicach
- Nr 1 (146) 2006 r.




Odwiedzona przez Ciebie strona internetowa korzysta z tzw. cookie. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Zamknij komunikat.