polski english français deutsch italiano nederlands

Obyśmy nigdy nie musieli ze wstydem przyznać...

6 stycznia Uroczystość Objawienia Pańskiego

W słowie na Objawienie Pańskie odnajdziemy prawie wszystkie elementy powieści sensacyjnej: zagadkowe, wręcz bajkowe postaci dobrych mędrców, okrutnego władcę, fascynującą podróż i rozwijającą się akcję, aż w końcu wspaniałe i szczęśliwe zakończenie.
Jednakże tylko z pozoru Ewangelię tę możemy potraktować jako sympatyczny dodatek do obchodów Bożego Narodzenia. Kiedy dokładniej ją przeanalizujemy, odkryjemy coś wręcz przeciwnego. Opowieść apostoła Mateusza nie potęguje bowiem atmosfery błogiej, świątecznej radości, ale wprowadza elementy dość niewygodne, które najchętniej byśmy przemilczeli. My nie lubimy bowiem, gdy ktoś zadaje nam zbyt trudne pytania i burzy wewnętrzny pokój budowany misteryjnie grą kompromisów.

Mędrcy ujrzeli gwiazdę. Poszli w kierunku, który im wskazywała. Docierając do Jerozolimy, byli pewni, że doszli już do celu. Był tam przecież władca tego ludu, byli kapłani, byli znawcy Pisma i prawa, którzy – jak sądzili podróżnicy – musieli coś wiedzieć o nowo narodzonym królu. A tutaj takie zaskoczenie.
Człowiek, arcydzieło stworzenia, nie jest znakiem Chrystusa. Został zastąpiony przez element martwy – gwiazdę, której wierność w spełnianiu funkcji „znaku” może jedynie zawstydzać. Byłoby znacznie lepiej, gdyby mędrcy mogli usłyszeć: Byliśmy już tam, zaprowadzimy was do tego domu. Tego oczekiwali. Takiej też odpowiedzi oczekuje od nas świat; odpowiedzi pełnej życia, pozbawionej pustych frazesów i teoretycznych roztrząsań.
Bóg poświęcił cztery tysiące lat na przygotowanie narodu wybranego do tego wielkiego wydarzenia. Obsypał go względami. Posyłał do niego co jakiś czas proroków, którzy mieli za zadanie ożywić ich czujność. A kiedy Jezus przyszedł, musiał skorzystać z pomocy gwiazdy, by w pierwszej uroczystości, oficjalnej adoracji wzięli udział ludzie obcy temu ludowi, poganie.
Oby i nam nie zdarzyło się coś podobnego. Do nas – rozpieszczonych łaską, wygodnie korzystających z jej dobrodziejstw – może przyjść pewnego dnia ktoś z bardzo odległych krain, prosząc o informację na temat tego Dziecka. Jeżeli zapyta o Chrystusa, o miejsce, gdzie Go można znaleźć, o to, kim jest, czego pragnie i dlaczego kocha, chrześcijanin musi dać odpowiedź płynącą z osobistego doświadczenia i poświadczoną przez życie. Tych słów nie można łatwo wypowiedzieć, bo drży głos, a serce i rozum zanurza się w tajemnicy.
Zbyt łatwo stawia się drogowskazy, kierując do miejsc, w których się nigdy nie było. Zbyt łatwo mówi się i sądzi o miłości, gdy nigdy się jej nie doświadczyło. Chrześcijanin nie może snuć opowieści o Grocie Narodzenia i jej największym Skarbie, gdy nigdy nie porzucił ciepła swojego domu i nie wyruszył w ciemność drogi, by poszukać tego światła. Strzeżmy się, aby nie stać się niczym wyrocznia udzielająca gotowych odpowiedzi na wszystkie pytania i trudności, jeśli sami tych problemów, niepokojów, dramatów nigdy nie przeżyliśmy, nigdy nie pozbawiły nas one snu ani apetytu. Mamy stać się towarzyszami podróży mędrców i tymi, którzy nie przestają szukać Jezusa. Obyśmy nigdy nie musieli ze wstydem przyznać, że nie spotkaliśmy Go naprawdę i że nie byliśmy w grocie Jego narodzenia.

Tomasz Gałuszka OP

"Matczyne Królestwo" - Miesięcznik Parafii Macierzyństwa NMP w Dziekanowicach
- Nr 1 (146) 2006 r.





Odwiedzona przez Ciebie strona internetowa korzysta z tzw. cookie. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Zamknij komunikat.