polski english français deutsch italiano nederlands

ROK EUCHARYSTII – WYMIANA DARÓW

Przychodzi wielu ludzi do Kościoła i mówią: Nudzi mi się. Przestana z nogi na nogę godzina to nie to, czego oczekuję. Znane na pamięć formuły, słabe kazanie, brak miejsc siedzących. Ileż razy można słuchać tego samego? Życie i Liturgia to jakby dwa zupełnie odległe, nieprzystające do siebie światy… Brak nici, która zapętli czas i zwiąże ze sobą codzienność z Eucharystią to podstawowy problem, z którym boryka się mnóstwo chrześcijan. Stąd na początku należy mu poświęcić sporo uwagi.

Ktoś kiedyś powiedział bardzo ważną rzecz: „Msza św. wcale nie rozpoczyna się w momencie, kiedy do ołtarza wychodzi ksiądz, całuje go czyni z wiernymi znak krzyża. Ona zaczyna się dużo wcześniej. Wtedy, kiedy w domu zakładasz ubranie; później pokonujesz jakiś odcinek drogi pieszo, autobusem, pociągiem, rowerem. Kiedy zmagasz się z jesienną pluchą, wiatrem i mrozem, odległością i pokusą, aby zostać w domu i odpocząć po tygodniu pracy. Bo Msza św. to Ofiara. Także Twoja. Trud wędrówki do świątyni i związane z tym zmęczenie to już jej cząstka. To „już parcypacja w tym, co ma się niedługo stać” Wiele w tym mądrości.
Nie chodzi tu oczywiście o samą Liturgię ona oczywiście ma swój bieg, początek i koniec, swoją wymowę i porządek chodzi bardziej o to, czym ta Liturgia ma być wypełniona. Istotne jest to, aby nie przychodzić na Nią z pustymi rękami, sercami. Umykają nam często ważne słowa wypowiadane przez celebransa w jej trakcie: „Módlcie się, aby moją < tj. Chrystusa - kapłan stoi przy ołtarzu w Jego imieniu> i waszą ofiarę przyjął Bóg Ojciec Wszechmogący” Są one kluczowe dla zrozumienia sensu swojej obecności na Mszy Św. To jest moment na to, aby powiedzieć Bogu: przynoszę Ci moje zmęczenie, mój dzisiejszy trud wędrówki do świątyni, radości i krzyże minionych dni, moją małość i chęć stwarzania świata na swój obraz i podobieństwo… Ta chwila ofiarowania jeszcze wiele razy powraca w trakcie całej Liturgii. Jezus nie przychodzi po to, aby być poza nami, ale po to, aby poprzez nieustającą aktualizację Ofiary Krzyża na Golgocie włączać w nią każdego z obecnych w świątyni. Wymaga naszej aktywności pokory i woli trwania pod krzyżem i pustym grobem w wielkanocny poranek z bagażem własnych doświadczeń, wiarą i nadzieją…
Logiczne jest to, że jeśli nic nie przyniesiesz w swoim sercu na Liturgię nic z niej nie wyniesiesz. Jeżeli będziesz zazdrośnie strzegł swojego „JA”, ze swoim płaskim „JA” wyjdziesz z kościoła. Jeżeli zamkniesz się szczelnie w swojej samowystarczalności, nie dotrze do Ciebie nic z Jego Obecności. Będzie to rzeczywiście godzina nudy i straconego czasu. Nic z tego, co się dzieje nie zrozumiesz. Bo nie chciałeś nic z siebie dać. Chciałeś tylko brać…
< ks. Paweł Siedlanowski>
"Matczyne Królestwo" - Miesięcznik Parafii Macierzyństwa NMP w Dziekanowicach
- Nr 10 (143) 2005 r.




Odwiedzona przez Ciebie strona internetowa korzysta z tzw. cookie. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Zamknij komunikat.