Wędrowiec (poezja)
Wędrowiec wyruszył w drogę
w drogę, co zwie się – życie.
Przystanął nad jeziorem,
podziwiał swe piękne odbicie.
Żądny wciąż nowych przygód,
z workiem pełnym pieniędzy,
przyglądał się bogaczom,
omijał domy w nędzy.
I z podniesioną głową
wędrował mijając ludzi -
jak motyl oślepiony
porankiem, gdy się budzi.
Nie lękał się nikogo,
i z nikim nie rozprawiał.
Spełniał swoje zachcianki,
urodą swą się napawał.
Lecz pewnego wieczoru
zerwał się wicher porwisty
i spadł z ogromną siłą
na ziemię deszcz rzęsisty.
Pieniądze porwane z liśćmi,
i włosy potargane.
O! Jakże Boskie wyroki
dla nas są niezbadane.
Pychą niesiony nad wodę,
chciał ujrzeć swe odbicie,
aby znów mógł podziwiać
młodość swoją w zachwycie.
Zdziwił się przeto ogromnie,
gdy patrząc w rzekę zobaczył:
twarz wychudzoną, na której
wiek kilka zmarszczek zaznaczył.
Z głową spuszczoną mijał
kolejne piękne wzniesienia,
i jego trud starości
wydawał się nie do zniesienia.
Nie znał nikogo
nikt mu nic nie zawdzięczał,
I nawet mały pieniądz
w worku już nie zabrzęczał.
- Cóż robić kiedym stary,
samotny, nie mam nikogo
jak żyć, kiedy się czuję
na ciele i duszy ubogo?
Boga nie znałem,
i ludzi nie znałem,
nigdy nikogo
nie pokochałem.
Idąc, zobaczył Kościół -
ubogi w górach, drewniany.
Tam Jezus wisiał na krzyżu
przez ludzi zamordowany.
Wędrowiec, stary, zmęczony
zgiął przed Nim słabe kolana
wypłakał całe swe życie,
dusza płakała skalana.
I prosił i błagał i szlochał:
że teraz dopiero zrozumiał,
a widząc swoje grzechy
sam się nad sobą zdumiał.
Panie – Dobry mój Jezu
Tyś z krzyża przebaczył Łotrowi,
przebacz teraz i daruj
wielkiemu grzesznikowi!
Widziałem przecież Twe cuda
lecz w sercu ich nie nosiłem,
nigdy z świętego Kielicha
Krwi się Twej nie napiłem.
Nie byłeś celem mym – Panie.
Twe Niebo i Twoi święci -
nic dla mnie nie znaczyli.
Nie miej mi tego w pamięci.
Jezus wyciągnął rękę, skrwawioną
z gwoździem ogromnym
„Czekałem na ciebie synu,
a grzechów jużem niepomny.
Jam Bogiem Miłosiernym
Jam Bogiem litościwym,
w końcu Mnie odnalazłeś
bądź już na wieki szczęśliwy.
Twoje bogactwa i Twoja uroda
były przeszkodą, by dostrzec Boga.
Teraz już jesteś wolny,
boś chory i ubogi -
dlatego się mogły spotkać
Boża z człowieczą drogi.
md
"Matczyne Królestwo" - Miesięcznik Parafii Macierzyństwa NMP w Dziekanowicach
- Nr 1 (146) 2006 r.