polski english français deutsch italiano nederlands
sobota, 4 listopada 2006

Rozważania na Dzień Zaduszny

Należy dostrzec tę cząstkę człowieka, której nie pochowa się w grobie – bo nie umiera, a dla niej niewiele znaczy: grób, kwiaty, znicze; tym możemy ozdobić tylko to co umiera. Duszę bliskich zmarłych można przyozdobić – modlitwą, miłością dobrocią, dobrym słowem... Możemy naszych zmarłych wspierać i przyjmować ich pomoc.
Jakże ważnym elementem naszego życia jest cmentarz – to są te korzenie, które trzymają nas w tej ziemi. To na tych korzeniach wyrasta naród, jego kultura. Kiedy w tych dniach zatrzymujemy się nad grobami bliskich łatwo odnajdujemy siostrę naszego ciała, o której św. Franciszek mówił: „Pochwalon bądź Panie, mój przez naszą siostrę śmierć cielesną, przed którą żaden żyjący człowiek uciec nie może. Biada tym, którzy umierają w grzechach śmiertelnych; błogosławieni, których śmierć znajdzie pełniących Twą wolę, ponieważ druga śmierć nie uczyni żadnego zła. Może właśnie dzisiaj człowiekowi pełnemu sił, mówiącemu o swoim wielkim szczęściu, wierzącemu bardziej reklamom niż Ewangelii – przyda się przypomnienie prawdy „Memento mori”; a przy takiej prawdzie może zawalić się cały gmach życia, który budujesz. Co z tego, że tyle masz. Jest to twoje tylko przez pewien czas, gdy umrzesz – wszystko zostawisz.... a co ci zostanie?
Czegóż się nie robi, aby żyć kilka minut dłużej – mawiał św. Augustyn – a później zaniedbuje się całkowicie to, dzięki czemu można żyć wiecznie. Co więcej, aby żyć ułamek czasu dłużej – odrzuca się często to co pozwoliłoby żyć nam błogosławionymi na zawsze. Odrzuca się wiarę, odrzuca się łaskę.
Zastanówmy się, czym jest właściwie śmierć? Przecież kto zna śmierć – zna życie, kto lekceważy śmierć – lekceważy życie. Kto myśli o śmierci – żyje lepiej, kto ją lekceważy – już umarł (pogrzeb, który nas nie zmienia – świadczy o tym, że to my nie żyjemy).
Jest jednak śmierć, na którą patrzę z wielką trwogą. Tej śmierci się lękam, lecz strach taki może być dla człowieka żyjącego tylko elementem mobilizującym ku lepszemu życiu.
Nigdy chrześcijanin nie powinien zapominać o drugiej śmierci, która jest brakiem śmierci, brakiem wyzwolenia z cierpienia. W Apokalipsie czytamy: I w owe dni ludzie szukać będą śmierci, ale jej nie znajdą i będą chcieli umrzeć, ale śmierć od nich ucieknie. (Ap 9,6) Wymowne odwrócenie! Najpierw życie, w którym człowiek próbuje odsunąć od siebie śmierć; a ona niepohamowanie zbliża się. Potem szukanie śmierci jako wyzwolenia od mąk piekielnych, a śmierć się oddala. To bardzo mobilizujące! To jest śmierć, o której prawie nie myślimy. Nie jest nią ustanie pracy serca i czynności biologicznych organizmu. Prawdziwą śmiercią jest brak śmierci.
Bracie i Siostro! Nie zapominaj o tym. Staraj się żyć z myślą o śmierci, która jest tylko przejściem do Życia lub drugiej – wiecznej śmierci.
Jak ważną jest potrzeba nadziei i życia nią. „Plemię nomadów....Nałożyć tak piękne szaty i nie mieć dokąd iść...”
Nasza wizyta na cmentarzu, jeśli nie jest zredukowana do zabawy w zapalanie lampionów i ustawiania kwiatów – może nas jeszcze czegoś nauczyć. Czyż tylko po to świętujemy te dni, aby ulżyć zmarłym; po to idziemy na cmentarz, aby się przewietrzyć? Właśnie w tej atmosferze możemy w sercu usłyszeć błagający głos: Ludzie! Dlaczego się nienawidzicie, dlaczego patrzycie na siebie nieprzyjaźnie i nawet się nie pozdrawiacie? Dlaczego nie pomagacie sobie?! Wszyscy jesteście śmiertelni! Tymczasowi! Twórzcie więc pokój! Wykorzystujcie ten krótki czas, jaki macie do dyspozycji, aby obdarowywać się wzajemnie miłością, świadczyć dobro i nie zwracać się z prośbą o przebaczenie, patrząc już tylko na czyjąś nagrobną fotografię.
To nie śmierć jest jednak główną treścią tych dni, lecz życie; nowe życie dla Boga i w Bogu. Nasz smutek odczuwany z powodu śmierci najbliższych, łagodzony jest pewnością, że posiadają nowe życie nad którym śmierć nie ma już władzy. Umarli, aby nie umierać.
Trochę to paradoksalne, że dzisiaj gdy mówimy o śmierci – myślimy o sobie (tych, którzy umierają), gdy mówimy o zmarłych myślimy o życiu. Bez wiary w zmartwychwstanie i życie wieczne, obcowanie ze świętymi, nie mają sensu uroczyste obchody tych dni
Jeżeli człowiek nie wierzy, że oni żyją i dzisiaj idzie na cmentarz – jest zwykłym głupcem. Bo po co porządkować groby – nie zobaczą, nieść kwiaty – nie powąchają, zapalać znicze – nie zobaczą. Wszystkie te drugorzędne detale nabierają sensu dopiero w perspektywie wiary w zmartwychwstanie i życie wieczne.
Chciałbym przy dzisiejszej okazji zwrócić uwagę na pewne detale, o których tak trudno jest mówić podczas pogrzebu. Jeżeli znajdziemy się tam tylko po to, aby zrobić sobie zdjęcie jak siedzimy w kościele przy katafalku lub po to, aby przytachać wart sto, czy więcej złotych wieniec żałobny – to lepiej zostać w domu i nie robić z pogrzebu reklamy dla siebie. Taka obecność staje się profanacją obrzędów i obrazą zmarłej osoby. (pogrzeb przed 2 laty, wieniec za 6oo zł i wynajęty samochód). Zdarza się, że podczas Mszy świętej pogrzebowej do spowiedzi i komunii przystąpi zaledwie kilka osób – to obecność pozostałych jest warta nie więcej niż zdjęcie, a drogi wieniec – tyle co drogi śmieć.
Zawsze ubolewam nad faktem, że tradycje i zwyczaje zaczęły zasłaniać współczesnemu człowiekowi prawdziwe wartości i piękno. Otóż musimy pamiętać, że wszelka tradycja obecnych świąt wyrosła przede wszystkim na wierze w zmartwychwstanie i potrzebie oraz ważności modlitw za zmarłych. Dopiero potem – jako dodatek – pojawiły się kwiaty, znicze, nagrobne pomniki. Skoro można na tym nieźle zarobić to oczywiste, że zainteresowali się tym biznesmeni i reklamy.
Bracia i Siostry! Pamiętajmy o siostrze naszego ciała – śmierci! Idźmy na cmentarz w odwiedziny do naszych najbliższych. Zanieśmy im prezenty- nie śmieci. Niech modlitwy nad ich grobami staną się czytelnym znakiem, że pamięć trwa jeszcze po śmierci, iż śmierć nie może zniszczyć naszych uczuć, rozłączyć ludzi żyjących po obu stronach świata.
Od śmierci silniejsza jest miłość – a w rozdawaniu miłości przez Boga człowiek jest nie do zastąpienia. Śpieszmy się kochać ludzi ....
                                                                                                          Opr: ks. Jarosław Stefaniak




Odwiedzona przez Ciebie strona internetowa korzysta z tzw. cookie. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Zamknij komunikat.