polski english français deutsch italiano nederlands
niedziela, 10 grudnia 2006

Szopka

Dla dzieci
Szopka

Gucio od dłuższego czasu dłubał widelcem w talerzu, nie biorąc z niego ani kęsa.
– Dlaczego nie jesz? – zapytała mama.
– Nie mam ochoty – odparł zasmucony.
– Dostałeś złą ocenę w szkole? – dopytywała.
Gucio zaprzeczył.
– Przecież widzę, że coś się stało – powiedziała – i to chyba nic dobrego.
– Właściwie to nic takiego – mruknął Gucio. – Pani ogłosiła konkurs na najpiękniejszą szopkę.
– Myślę, że to świetny pomysł – mama była zachwycona.
– No tak, ale ja nie zrobię najpiękniejszej szopki – Gucio spuścił wzrok. – Nie ma mowy, abym wygrał ten konkurs. U nas najładniejsze rzeczy robi zawsze Agata – dodał. – Pani mówi, że ona jest niezwykle utalentowana.

– Guciu, ale ja przecież nie wymagam od ciebie, abyś wygrał konkurs – roześmiała się mama.
– Wiem – burknął Gucio. I właśnie dlatego zastanawiam się, czy w ogóle powinienem się starać. Przygotowanie takiej szopki zabiera bardzo dużo czasu – tłumaczył. – Zdecydowałem więc, że zrobię szybciutko małą szopkę i wtedy będę miał bardzo dużo czasu, aby pobawić się z chłopakami, pozjeżdżać na sankach lub obejrzeć coś w telewizji.
– Zrobisz, jak uważasz – powiedziała mama poważnie. – Ja jednak sądzę, że konkurs jest tutaj najmniej ważny.
– Jak to? – nie rozumiał Gucio.
– Myślę, że pani chodziło bardziej o to, aby was wprowadzić w świąteczną atmosferę, abyście mogli spokojnie pomyśleć o przyjściu na świat Jezusa, abyście zastanowili się, dlaczego Jezus narodził się w stajence, a nie w miejscu godnym Boga, na przykład w pięknym pałacu. Być może pani chciała, żebyście poświęcili trochę czasu Panu Bogu.
– W jaki sposób? – zapytał Gucio.
– Myśląc o Nim – odparła mama – bo biegając bez przerwy po podwórku i bawiąc się z kolegami, nie masz czasu dla Pana Boga. Jesteś zajęty wyłącznie własnymi sprawami i przyjemnościami – mówiła, patrząc Guciowi prosto w oczy – a przecież zbliżają się Święta Bożego Narodzenia i jeśli chcesz uczestniczyć w tym uroczystym wydarzeniu, powinieneś się do niego przygotować. Musisz, synku, znaleźć czas, aby zaprosić Pana Boga do swojego serca.
– I dlatego mam budować szopkę? – zdziwił się.
– Tak – uśmiechnęła się mama. – Robiąc ją własnoręcznie, masz czas na rozmyślanie, na zastanowienie się nad wieloma rzeczami. Może jesteś z kimś pokłócony albo wyrządziłeś komuś krzywdę? A może źle traktowałeś dziewczynki? To czas, aby zrobić rachunek sumienia, naprawić swoje błędy i wejść w okres świąteczny z czystym sercem.
– A jeśli będę miał czyste serce, to Jezus do niego przyjdzie? – zapytał Gucio.
– To oczywiste, że przyjdzie – odparła. – Jezus chciałby przyjść do każdego serca, tylko ludzie zapominają go zaprosić. Nie mają czasu. Ja też nie jestem idealna – przyznała. – Biegam po sklepach, kupuję bombki, myję okna i piorę firanki, a zdarza mi się zapomnieć o porządkach we własnej duszy, a to przecież one są najważniejsze. Wiesz co? – zamyśliła się.
– Być może Maryja z Józefem stoją przed drzwiami mojego serca i pukają do niego. Chcą wejść, a ja wciąż zajęta, nie zdążyłam w nim posprzątać, więc im nie otwieram, bo nawet nie słyszę ich pukania.
– Mamusiu – rzekł Gucio – posprzątam w moim sercu i zaproszę tam Jezusa.
* * *
Siedzieli w trójkę przy kuchennym stole, na którym stała szopka. Tatuś sprawdzał, czy Gucio dobrze powbijał wszystkie gwoździe, aby się ktoś przypadkiem nie skaleczył. Mama przestawiła figurkę Maryi bliżej żłóbka, a Gucio dołożył sianka. Szopka prezentowała się wspaniale! Chłopiec cieszył się ogromnie z chwil spędzonych przy jej budowie. Tato nadzorował jego pracę i opowiadał wspaniałe historie o tym, jak dawno temu chodzono z szopkami po domach. Mówił, że czasem była ona tak wielka i ciężka, że trzeba ją było ciągnąć na sankach. Zazwyczaj miała też kurtynę jak w teatrze. Kolędnicy posługiwali się kukiełkami, które przedstawiały Świętą Rodzinę, pasterzy, króla Heroda i zwierzęta. Przypominało to dzisiejsze przedstawienia kukiełkowe. W odwiedzanych domach panowała niezwykła atmosfera. Słuchano kolędników w skupieniu, ale także z ogromną radością. W podzięce dostawali orzechy, jabłka i cukierki.
Gdy tato skończył swą opowieść, mama przeczytała fragmenty z Pisma Świętego o narodzeniu Jezusa w Betlejem i opowiadała o tym, jak obchodzono Boże Narodzenie w jej rodzinnym mieście. Gucio słuchał bardzo uważnie. Pomyślał, że za nic na świecie nie zamieniłby tych chwil spędzonych przy budowie szopki na bieganie po podwórku. Dopiero teraz, tak naprawdę poczuł świąteczną atmosferę. I pomyślał, że Jezus narodził się w stajence, ponieważ ludzie zbyt pochłonięci byli własnymi sprawami i przyjemnościami. Nie mieli czasu by zaprosić Maryję i Jezusa do środka. Być może w ogóle nie słyszeli ich pukania. Gucio już wiedział, że za rok znów zbuduje piękną betlejemską szopkę. Teraz jednak przyglądał się wspólnemu dziełu w skupieniu i zamyśleniu. Kołysały go delikatne dźwięki kolęd, a za oknem padał śnieg. Był tak gęsty, jakby aniołowie wytrzepali z kołder cały puch.
Beata Andrzejczuk




Odwiedzona przez Ciebie strona internetowa korzysta z tzw. cookie. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Zamknij komunikat.