niedziela, 20 kwietnia 2008
Mojemu ukochanemu Ojcu Świętemu
Ojcze! Byłam dzieckiem. Pamiętam widziałam w telewizji urywek. Wybór nowego Papieża. Biały dym. Papież Polak! Pamiętam łzy Babci. Czułam, że to coś wielkiego. Ale nie wiedziałam, że to co będę mogła doświadczyć przez lata Twego pontyfikatu przejdzie najśmielsze oczekiwania, nie tylko moje. Jakże mogę Bogu dziękować za to ,że właśnie to Jego słowa kształtowały dojrzałość mego chrześcijaństwa. Pewnie dzięki Twoim naukom żadna partia nie mogła mnie porwać swymi założeniami. Kiedy dorastało moje pokolenie dorastała Twoja świętość. Bóg, którego zawsze stawiałeś na pierwszym miejscu, któremu podporządkowałeś swoje czyny i słowa i myśli, stał przy Tobie, kierował krokami, aż zawiódł do Swojego Domu. Od poczęcia przeznaczył Cię dla wielkiego swojego planu, abyśmy mogli poukładać na nowo nasze relacje z Bogiem, aby jak w Jego Synu wypełniły się zamiary Najwyższego względem swych ukochanych dzieci.
Podziwiałam Twą mądrość zakorzenioną w niezmierzonej mądrości naszego Stwórcy. Podziwiałam Twą siłę i odwagę. Teraz wiem, że to Bóg był Twoją tarczą i wzmocnieniem. Podziwiałam Twą cierpliwość wobec ogromnego cierpienia i całkowite zawierzenie - Twój FIJAT. Tak lubiłam Twoje poczucie humoru, Twoją prostotę i radość, dane ludziom o czystych sercach i sumieniach.
Ojcze Święty brak mi Ciebie. Odczuwam tęsknotę za Twym głosem, najpierw mocnym, później cichszym ale zawsze głębokim w swej wymowie. Tęsknię za Twą postacią, za Twą polskością ze Stolicy Piotrowej. Jednak pomimo tych braków nie odczuwam pustki. Mam Cię zawsze w swoim sercu, uszach i przed oczyma mej duszy. I choć ciągle łzy cisną się do oczu, gdy wspominam tak smutny wieczór Twojego odejścia to w sercu panuje radość, że mogłam żyć w latach tak wspaniałego pontyfikatu i że choć bardzo chciałam odwiedzić Cię w Watykanie, a nie było mi to dane, jednak jak dobry Bóg pozwoli spotkam Cię gdzie indziej.