polski english français deutsch italiano nederlands
niedziela, 9 lipca 2006

Odmawiam wykonania rozkazu

   Mała wioska koło Tarnowa - Machowa stała się znana dzięki bohaterskiemu Austriakowi. Na machowski, bowiem cmentarzu znajduje się Jego grób, na którego pomniku czytamy polsko-austriacki napis. Mówi on nam, że Otto Schimek stracony został, przez Wehrmacht w 1994 r. Ponieważ wzbronił się strzelać do polskiej ludności. We wczesnych godzinach rannych 14 listopada 1944 r. Tuż przed rozstrzelaniem 19-nastoletni wiedeńczyk pisał swój pożegnalny list do rodziny. Nieco później w Lipinach, trafiły go kule karabinowe plutonu egzekucyjnego. Otto padł na kolana, ale żył jeszcze. Wyzwolił go dopiero dodatkowy strzał w głowę.

  Otto Schimek urodził się w Wiedniu 5 maja 1925 r. Jako 13-naste dziecko Rudolfa i Marii z domu Zsambeck. W domu panowała bieda- czasy kryzysu gospodarczego. Gdy Otto miał 7 lat zmarł Ojciec. Sytuacja w domu stała się tragiczna. Otto od dzieciństwa musiał pomagać w domu- matka szyła a syn odwoził gotowe zamówienia. Nie miał czasu na regularne uczęszczanie do szkoły na sumienne odrabianie zadań domowych. Toteż, kiedy siostra Ottona Elfryda Kujakowa pokazywała mi oryginał pożegnalnego listu powiedziała... to błędy  ortograficzne to moja wina. Otto nie był bynajmniej miernotą umysłową, tylko nie miał czasu na odrabianie lekcji, musiał pracować a ja pisałam za niego wypracowania domowe. Pytam czy Otto był specjalnie pobożny? „Nie” Był zwyczajnym wiedeńskim chłopcem. Wtedy jednak wszystko inaczej wyglądało. Zawsze wieczorem modliliśmy się wszyscy razem. W niedzielę szliśmy wszyscy z mama do Kościoła. Trzymaliśmy się zawsze za ręce. On stale nosił krzyżyk, także jako żołnierz. Nie miał wielu kolegów ani koleżanek. Nie miał na to czasu. W 17-nastym roku życia powołany został do wojska, był, bowiem rosły i silny. Kiedy odjeżdżał do wojska cała nasza kamienica przyszła go pożegnać. Był bardzo miły lubiany przez wszystkich. Podczas urlopu opowiedział w sekrecie, że stara się nie strzelać do ludzi. Mam czyste ręce- mówił do matki. I nie będę nigdy strzelał... strzelam obok, w górę manipuluje przy karabinie. Przecież wiem, że Ci ludzie chcieliby wrócić do domu, tak jak ja chcę wrócić. Oczywiście w wojsku takie sprawy się nie ukryją. Zauważono, że Otto markuje strzelanie. Doniesiono dowództwu. Ostrzegano Ottona. Grożono karą, karano. Nic nie pomagało. Otto już wtedy odmówił wykonania takiego rozkazu. Poszła skarga do Berlina. Ottona osadzono w areszcie. Było to w okolicy Dębicy w podziemiach jakiegoś zamka czy dworu. Otto czekał na wyrok. Udało mu się jednak uciec z aresztu. Pomogli koledzy Otto był lubiany. Schwytano go jednak na terenie Czechosłowacji. Odtransportowano z powrotem. Skatowano go do nieprzytomności, ponownie osadzono w prowizorycznym areszcie. Tam czekał na śmierć. Tam tez odwiedzał go kapelan wojskowy, o którym wspomina w swoim pożegnalnym liście. Właśnie w czasie w okolicy Dębicy kampania Ottona miała rozstrzelać nową grupę polskich zakładników. Dano mu ostatnią szansę. Będziesz strzelał może cię Berlin ułaskawi. Możesz się jeszcze uratować- Nie stanowczo nie. Jestem żołnierzem i będę walczył z wrogiem. Nie będę jednak nigdy strzelał do niewinnych ludzi. Jestem chrześcijaninem i mam sumienie, dlatego musze odmówić wykonania takiego rozkazu! Otto zginął wczesnym listopadowym rankiem, kiedy w Tarnowie i Dębicy i Machowej słychać było już ostatnie strzały cofającego się niemieckiego frontu. Widocznie ktoś z przyjaciół Ottona z kampanii a może nawet sam kapelan wojskowy poinformował potajemnie rodzinę w Wiedniu o tarapatach Ottona i o grożącym mu niebezpieczeństwie. Matka Ottona napisała błagalny list do dowództwa o litość dla syna. Niestety list przyszedł po wykonaniu wyroku. Odesłano go do Berlina. W odpowiedzi nakazano pochować Ottona w jakimś pobliskim cmentarzu. Ekshumowano ciało i pochowano na cmentarzu w Machowej. Matka Ottona żyła w ciągłym niepokoju. Nie miała żadnej wiadomości od syna. Nie miała żadnej odpowiedzi na swój  list. Nie wiedziała, ze Otto już nie żyje, że nigdy już nie napisze ani jednego słowa. Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia posłała córki do komendy w Wiedniu. Pułkownik, którego pierś zdobiły liczne odznaczenia powiedział do Elfrydy, siostry Ottona: Taj jest tu coś- ten wypadek dobrze pamiętam. Jednym ruchem ręki wyciągnął akt mieszczący się w osobnym rejestrze i ze stoickim spokojem przeczytał: „ Otto Schimek został stracony za tchórzostwo wobec wroga.” Pytam panią Elfrydę siostrę Ottona, skąd otrzymaliście tę wiadomość, jaką drogą doszedł do nich list. Odpowiada krótko i zwięźle: „ Z początkiem stycznia 1945 r. Już po rozgromieniu armii niemieckiej na terenach Polski, poczęli się zjawiać w Wiedniu rozbitych jednostek. Kilku z nich odwiedziło matkę. Ja mieszkałam już osobno. Oni to opowiedzieli szczegóły. Któryś z nich oddał list. Ktoś na skrawku papieru narysował prowizoryczny plan Machowej, cmentarza i zaznaczył miejsce grobu. Oczywiście ludzie ci zniknęli jak duchy, bo przecież w Wiedniu byli jeszcze Niemcy.

   Dopiero później zaczęliśmy szukać grobu Ottona przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż. Mimo, że podaliśmy dane- nic. W 1965r.  zmarła matka. Przed śmiercią prosiła abym nadal szukała grobu Ottona, tak jej zależało by syn pochowany był w poświęconej ziemi. I tak nie znając polskiego języka, z małym skrawkiem papieru wybrałam się do Polski. Nie umiałam nawet przeczytać nazwy miejscowości. Wiedziałam tylko, że leży gdzieś blisko Tarnowa. Dobrzy ludzie w Polsce pomogli. Znalazłam i wieś i cmentarz i grób.

  Wzruszony czytam oryginał listu pożegnalnego, zaadresowany jest do brata Rudolfa. Otto chciał widocznie, aby matkę powoli przygotowali najbliżsi na przyjęcie strasznej wiadomości. List datowany dnia 14 listopada 1944r.

            Kochany Rudi!

   Pozdrawiam Ciebie jak również Mamę, Friedę.. po raz ostatni, ponieważ dzisiaj odchodzę do Boga w Niebie, gdzie czeka mnie już Ojciec. Przy zmartwychwstaniu zobaczymy się znowu w niebie. Przede wszystkim dziękuję mojej kochanej Mamie za wszystko dobro, które dla mnie uczyniła. Oby Bóg Was wszystkich strzegł byście przyszli do nieba. Nie płaczcie odchodzę szczęśliwy! Jeszcze raz serdecznie was pozdrawiam, może Bóg obdarzy Was wkrótce pokojem, a mnie da szczęśliwe wejście do nieba. Ja wiem, że w każdym razie jestem już w ręku Boga. Jestem radosny, serdecznie wzruszony, co bowiem mam do stracenia? Nic jak tylko moje biedne ciało. Duszy jednak zabić nie mogą, to nadzieja.

Na brzegu listu dopisał. Kapelan wojskowy był u mnie, ze mną się modlił i przygotował na ostatnią drogę.

  Postanowiłem pójść śladami Ottona w Wiedniu. Byłem w Webergasse, gdzie Otto urodził się. Poszedłem do Kościoła gdzie był ochrzczony. Przeglądam metrykę urodzenia. Poszedłem do Obere Augartonstrasse, gdzie później mieszkała rodzina Schimków (czyta się Szimków). Właśnie stąd powołano Ottona do wojska. Starsi mieszkańcy jeszcze go pamiętają. Byłem w szkołach gdzie się uczył. Mijam ludzi starych i młodych. Tu był kiedyś Otto normalnym zwyczajnym chłopcem wiedeńskim. Zastanawiam się tylko skąd ten wiedeńczyk nabrał tyle męstwa, aby powiedzieć nie. Takie - nie! Skąd miał tyle wiary i miłości Boga i bliźniego? Jakimi metodami musiała wychowywać go matka, biedna szwaczka. Że potrafiła zaszczepić w jego sercu tyle bohaterskiej miłości? W kaplicy chrzcielnej w kościele św. Leopolda ma tablicy marmurowej wyryte jest nazwisko Ottona. Zdumiałem się- a może Bóg chce, aby właśnie dziś pokazać jego postać światu, całemu światu, wszystkim, ale szczególnie na Zachodzie, społeczeństwu Wiednia, młodzieży austriackiej, polskiej i niemieckiej.

  A w Polsce? Na jego grobie naręcza kwiatów, polskie i austriackie chorągiewki i pali się ciągle światło i są karteczki z prośbami i podziękowaniami. Uważają Go tutaj za orędownika u Boga i czczą Go.

Ten artykuł napisał Ks. Bolesław Saduś

Wydrukowano: Przewodnik Katolicki nr 26

Poznań 29 czerwca 1975r.


 

            W dniach 1-4 IX 1975 roku przebywał w Polsce ks. kard. Franciszek Koenig arcybiskup Wiednia i przewodniczący Watykańskiego Sekretariatu ds. Niewierzących wraz ze swoim Wikariuszem Generalnym abpem Franciszkiem Jachymem. Kard. F. Koenig po powitaniu przez przedstawicieli Episkopatu Polski na lotnisku Okęcie w Warszawie spotkał się w rezydencji arcybiskupów warszawskich z kard. Stefanem Wyszyńskim, Prymasem Polski. Tego samego dnia kard. Koenig udał się do Tarnowa na zaproszenie miejscowego ordynariusza bpa Jerzego Ablewicza. W dniu 2 IX goście z Austrii wraz z ks. bpem J.Ablewiczem przybyli do parafii Machowa gdzie na miejscowym cmentarzu znajduje się grób żołnierza Wermachtu wiedeńczyka Ottona Schimka, który w roku 1944 za odmówienie rozstrzelania zakładników polskich został skazany na śmierć przez sąd wojskowy. Na wieść o przybyciu wiedeńskich gości do grobu Ottona Schimka zebrała się przed Kościołem w Machowej liczna rzesza wiernych. W czasie koncelebrowanej Mszy Świętej, której przewodniczył ks. kard. Koenig, kazanie wygłosił ks. bp. Ablewicz. Zwrócił w nim uwagę słuchających na fakt, że powodem, dla którego Otto Schimek odmówił rozstrzelania polskich zakładników był głos sumienia. Stał się on przez to dla nas wszystkich wzorem do kierowania się w życiu głosem sumienia, który jest głosem samego Boga. Po Mszy Św. serdeczne przemówienie wygłosił kard. Koenig. Następnie złożył wieniec na grobie bohaterskiego Schimka. W uroczystościach wzięła udział siostra zamordowanego. Następnego dnia tj. 3 IX kard. Koenig zwiedził niektóre tarnowskie kościoły oraz złożył wizytę metropolicie krakowskiemu kardynałowi Wojtyle. Na zakończenie swego pobytu w Tarnowie przewodniczył Mszy Św. koncelebrowanej w Katedrze. Żegnając się z ks. bpem Ordynariuszem oraz wiernymi ks. Kardynał podziękował za zaproszenie go i oświadczył, że wyjedzie od nas pełen podziwu dla głębokiej religijności i wiernych diecezji tarnowskiej i bardzo serdecznie zaprosił wszystkich do jak najliczniejszego odwiedzania go w Wiedniu.

Przewodnik Katolicki nr 39

Poznań 28 września 1975 r.

 


 

P.S.

Artykuły ręcznie przepisane przesłał nam nasz Rodak - Ks. Józef Rozwadowski, z sugestią, aby je wydrukować w Matczynym Królestwie. Z wdzięcznością spełniamy oczekiwania.

Redakcja MK

 





Odwiedzona przez Ciebie strona internetowa korzysta z tzw. cookie. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Zamknij komunikat.